Polecany post

3 książki z muzyką w tle | febliki

Bez wątpienia należę do tych osób, które nie wyobrażają sobie życia bez muzyki.  A książki z muzyką w tle? Kocham! Dlatego przed Wami króciutkie zestawienie właśnie takich książek. ;) 1. Promyczek Właściwie cała seria: Promyczek, Gus, Franc o. Wszystkie części kręcą się wokół muzyki, bo duże znaczenie odgrywa tu zespół Rook, w którym grają Gus i Franco. Kim Holden udało się zawrzeć opisy dotyczące powstania piosenek ( Promyczek ), czy też pokazać bliżej trasę koncertową ( Gus ). Na końcu każdej z książek autorka zamieściła listę utworów, które w jakiś sposób są ważne dla niej lub/i powieści. 2. Piosenki o dziewczynie Charlie zostaje osobistym fotografem pewnego rosnącego w popularność zespołu. To daje jej możliwość zajrzenia za kulisy trasy koncertowej i nie tylko... Więcej pisałam o tym tutaj . Bardzo podoba mi się to, że można nie tylko przeczytać teksty, ale też odsłuchać piosenek, jakie stworzył Chris Russell dla swojej powieści. Dodam tylko, że to dopi

Świąteczna konfrontacja | „Pudełko z marzeniami” vs. „Cztery płatki śniegu”

Tegoroczne święta już za nami, a ja chciałabym się z Wami podzielić tym, co udało mi się w ciągu nich przeczytać. W końcu miałam chwilę, żeby nie tylko po coś sięgnąć, ale też o tym coś napisać, więc naprawdę jestem szczęśliwa. 😊 Tym razem, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło, zabrałam się za powieści stricte w tematyce Bożego Narodzenia. 😊 Jestem, kolokwialnie rzecz ujmując, zielona w kwestii tego, jaką pozycję powinno się w święta przeczytać (oprócz Opowieści wigilijnej), dlatego posiłkowałam się propozycjami innych osób. Trafiło na Alka Rogozińskiego i Magdalenę Witkiewicz, a zatem ich Pudełko z marzeniami oraz Joannę Szarańską i Cztery płatki śniegu. Która książka bardziej mi się podobała? Kto wygrał świąteczną konfrontację?

Pudełko z marzeniami
Malwina chce zmienić swoje życie, rzuca wszystko i wyrusza w Bieszczady... No dobra, nie przeprowadza się do Bieszczad, ale do Miasteczka  małej miejscowości, do której trudno dojechać bez kilku przesiadek, przy tym poruszając się autobusem nadającym się wyłącznie na złomowisko. Dziewczyna łudzi się, że wraz z ukochanym otworzą restaurację i będzie mogła robić w końcu to, co lubi. Jednak on zamiast jej pomagać i wykonywać męskie czynności (albo jakiekolwiek), woli poświęcać się medytowaniu. Okazuje się, że patrząc w przyszłość, być może nie spoglądają w tym samym kierunku. 
O tym, że nieszczęścia chodzą parami, przekonuje się, w dość krótkim odstępie czasu, Michał. Oszukany przez wspólnika, zdradzony przez narzeczoną i z coraz mniej zasobnym portfelem dostaje wiadomość, że jego ciotka, jedyna bliska osoba po śmierci rodziców, umiera. Jednak to czego dowiaduje się od niej tuż przed jej śmiercią, może odmienić jego życie. Tylko czy rzekomy skarb, w oddalonym o wiele kilometrów Miasteczku, to czasem nie halucynacje umierającej staruszki? Michał nie ma już wiele do stracenia, więc postanawia sam się o tym przekonać. 
Czy próby zeswatania tej dwójki przez wścibską sąsiadkę, babcię oraz dwójkę dzieci nie zakończą się fiaskiem? Na horyzoncie pojawia się przecież dawna miłość i jeszcze inny obiekt westchnień... 

Pudełko z marzeniami czyta się dosyć przyjemnie i szybko. Wiele momentów w tej historii mnie urzekło i zaciekawiło: tytułowe pudełko z marzeniami, do którego wrzuca się karteczkę, a potem zostaje tylko czekać na spełnienie prośby; figurka św. Ekspedyta w piwnicy restauracji Malwiny; pewna staruszka z nalewkami „dla zdrowotności”; jej przyjaciółka łapiąca żaby i ślimaki, żeby zrobić potrawy francuskie, za którymi tak tęskni po powrocie do Polski. Niestety, nie wszystko w tej powieści przedstawia się tak kolorowo. Widzę w niej wiele niedociągnięć, wydaje mi się, że momentami była pisana na kolanie, na szybko. Nie jest w pełni dopracowana, a przecież autorów mamy tutaj dwóch, więc wydaje mi się, że co dwie głowy to nie jedna... To, w jaki sposób rozgrywa się akcja też jest dosyć płytkie i schematyczne. Z założenia powieść miała bawić, ale spodziewałam się o wiele większej dawki humoru.


Cztery płatki śniegu
Na początku nie mogłam się przyzwyczaić, że każdy rozdział jest napisany z perspektywy innego bohatera, a w powieści ich pod dostatkiem. Zuza, Anna, Monika, Marzena, mała Stasia... Można się pogubić. Ale potem idzie zupełnie jak z płatka! Wkroczyłam w wykreowany świat, w historię ludzi z budynku na ul. Weissa, którzy na co dzień są sąsiadami, ale tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Jest jedna osoba, która chce to zmienić... Wiele razy uśmiechnęłam się przy czytaniu tej książki  jest niesamowicie ciepła, może nawet i urocza. Możliwe, że postaci są lekko przerysowane, ale jestem w stanie to wybaczyć, ponieważ bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam. Zuza i Kajtek, którzy nawzajem podejrzewają się o zdradę, a wszystko zaczęło się od zawartości pudełka po butach; Stasia, która bardzo nie chce zawieść swojej mamy oraz w końcu znaleźć przyjaciół w nowej szkole; Anna mająca dość posuwającego się zdecydowanie za daleko skąpstwa męża; Monika licząca, że w książkach znajdzie odpowiedź na każde pytanie nurtujące młodą mamę czy też pani Michalska  staruszka, która przegoni miotłą obcych z klatki i stara się zawsze w jakiś sposób doradzić sąsiadom (czasem ma niekonwencjonalne metody). A koniec opowieści wzruszy i pokaże, że autorka nie tylko przedstawiła nam historię kilkunastu osób w okresie bożonarodzeniowym, ale chciała też przemycić w niej pewien morał. 



Zdecydowanie konfrontację wygrała Joanna Szarańska, dlatego szczególnie polecam jej powieść. Możecie poczekać i sięgnąć po nią za rok, albo przeczytać ją teraz, jeśli chcecie ten świąteczny klimat troszkę przedłużyć. 😊 A może wcale nie lubicie książek o takiej tematyce? 😊




Komentarze