Polecany post

3 książki z muzyką w tle | febliki

Bez wątpienia należę do tych osób, które nie wyobrażają sobie życia bez muzyki.  A książki z muzyką w tle? Kocham! Dlatego przed Wami króciutkie zestawienie właśnie takich książek. ;) 1. Promyczek Właściwie cała seria: Promyczek, Gus, Franc o. Wszystkie części kręcą się wokół muzyki, bo duże znaczenie odgrywa tu zespół Rook, w którym grają Gus i Franco. Kim Holden udało się zawrzeć opisy dotyczące powstania piosenek ( Promyczek ), czy też pokazać bliżej trasę koncertową ( Gus ). Na końcu każdej z książek autorka zamieściła listę utworów, które w jakiś sposób są ważne dla niej lub/i powieści. 2. Piosenki o dziewczynie Charlie zostaje osobistym fotografem pewnego rosnącego w popularność zespołu. To daje jej możliwość zajrzenia za kulisy trasy koncertowej i nie tylko... Więcej pisałam o tym tutaj . Bardzo podoba mi się to, że można nie tylko przeczytać teksty, ale też odsłuchać piosenek, jakie stworzył Chris Russell dla swojej powieści. Dodam tylko, że to dopi

Dlaczego słucham happysadu? | febliki subiektywnie


Każdy kto choć trochę mnie zna, wie, że jestem wielką fanką happysadu (oficjalna strona). To rockowy zespół składający się z sześciu osób: Kuby Kawalca, Artura Telki, Łukasza Ceglińskiego, Jarka Dubińskiego, Michała Bąka i Macieja Ramisza. Został założony w 2001 roku w Skarżysku Kamiennej. Na koncie ma 7 płyt, a ostatnia, wydana w lutym 2017 roku, nosi tytuł Ciało Obce. Mam też kilku dobrych znajomych, którzy kochają tę muzykę równie mocno co ja. Ostatnio zastanawiałam się, jak to się stało, że happysad nas w pewien sposób... połączył. Zadałam im (i również sobie) kilka pytań. Każde z nas odpowiadało na nie, nie znając odpowiedzi innych. Zatem...

DLACZEGO WŁAŚNIE HAPPYSAD?





Kiedy zaczęłaś słuchać happysadu?
Ania: Pierwszy raz usłyszałam o nich jakieś 8-9 lat temu. Później miałam dłuższą przerwę, która skończyła się ok. 2 lata temu, przy okazji mojego pierwszego koncertu.
Marta: Około 5 lat temu.
Monika: 20 marca 2017 r.
Anita: Z pierwszymi piosenkami spotkałam się pod koniec gimnazjum [przyp. febliki: czyli ok. 5 lat temu 😉], a w większym stopniu słucham ich od jakichś 2 lat. Z naciskiem na rok obecny od momentu wydania najnowszej płyty.
Febliki: Pierwszy raz usłyszałam ich ok. 2011 roku, ale zaczęłam ich słuchać „naprawdę” jakieś 3-4 lat temu.


Dlaczego zaczęłaś słuchać happysadu? Czy ktoś polecił Ci zespół?
Ania: O happysadzie usłyszałam od koleżanki, to właśnie wtedy miałam pierwszy kontakt z ich piosenkami. Byłam jeszcze wtedy właściwie dzieckiem, oni byli na etapie „pluszowego misia” i nie do końca była to muzyka, która mnie wtedy interesowała. Potem ja zaczęłam dorastać, chłopaki mieli na koncie coraz bardziej wymagające utwory i nadszedł moment, kiedy obie strony znalazły się w tym samym punkcie. A dalej to już poszło, nałogowo.
Marta: Przyjaciółka. Potem zobaczyłam, że ich piosenki dają do myślenia i są prawdziwe.
Monika: Ktoś mówił mi o nim bardzo często. Nie sposób było nie sprawdzić, co tak chwali.
Anita: Przypadkowo trafiłam na jedną z piosenek po udostępnieniu jej przez znajomą, bodajże na facebooku lub innym portalu.
Febliki: Byłam ciekawa. Moja znajoma bardzo ich polecała, a ja zawsze lubiłam poznawać nowe rzeczy.


Czy pamiętasz pierwszą usłyszaną piosenkę?
Ania: Na 99% Zanim pójdę.
Marta: Długa droga w dół.
Monika: Lata świetlne przed ogarnięciem jaki to zespół Zanim pójdę, po Heroina.
Anita: Mów mi dobrze.
Febliki: To była Łydka. Koleżanka puściła mi króciutki fragment przed zajęciami, a ja skrzywiłam się, bo trafiłam na dwuznaczny tekst. Chyba zastanawiałam się dlaczego, u licha, tego słucha. Zanim pójdę nie utożsamiałam z happysadem, dopiero później zorientowałam się, że to ten sam zespół. Później natrafiłam na inne utwory, jeśli dobrze pamiętam to z płyty Podróże z i pod prąd. Przesłuchałam sama, na spokojnie... i już nie było dla mnie odwrotu. 😊

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie dotyczące zespołu?
Ania: Tak jak już wspomniałam, byłam wtedy młodą osobą, zespół znałam z czterech piosenek i wyłącznie od strony muzycznej, więc najprawdopodobniej nawet nie wyrobiłam sobie na ich temat żadnej opinii, a przynajmniej nie było to nic takiego, co zapadło mi w pamięć.
Marta: Nie rozumiałam, o czym właściwie są piosenki. Brałam je zbyt dosłownie, nie doszukując się drugiego dna.
Monika: Świetna solówka saksofonisty uświadomiła mi, że ten zespół nie może być zły. Ale nie wiedziałam, czy będę go później słuchała. Dopiero później dotarło do mnie, jak bardzo podobają mi się ich utwory.
Anita: Pierwsze wrażenie nie było zachwycające. Na tamten moment nie trafiała do mnie ani muzyka, ani tym bardziej tekst utworu, który wydawał mi się bardzo dziwny. 😆
Febliki: Szczerze mówiąc, nie byłam zachwycona. Wspomniana Łydka nie przypadła mi do gustu. Dopiero później trafiłam na inne utwory i zaczęłam doceniać słowa oraz muzykę.

Za co cenisz happysad?
Ania: Na pewno za świetne teksty utworów, które mają dwie płaszczyzny dosłowną i ukrytą. Dzięki temu słuchacz może mieć wybór czy poprzestanie na tym, co słyszy, czy jednak będzie chciał bardziej zapoznać się z treścią, wyrobić sobie jakąś własną interpretację. Wcześniej za bardzo skupiałam się na tym, „co autor miał na myśli”, a próby dowiedzenia się tego u źródła (czyli u Kuby) kończyły się mniejszym lub większym niepowodzeniem. Potem zrozumiałam, że nie chcą narzucać słuchaczom swoich wizji, a wręcz zachęcają do swobodnej i własnej interpretacji, co również jest dużym plusem. Natomiast na tle innych wyróżniają się tym, że ich piosenki mają w sobie coś takiego, że mam ochotę ich słuchać do momentu, w którym „coś” zaskoczy i będę miała poczucie, że zrozumiałam, o czym może być ten tekst. Nie są też przekombinowane i zagmatwane - z czasem człowiek coraz bardziej zaczyna doceniać prostotę, co jednocześnie wcale nie oznacza, że są banalne. Niestety nie potrafię tego tak dokładnie wytłumaczyć, ale myślę, że powiedzenie, że utwory happysadu są wymagające, ale przedstawione w prosty sposób, w jakimś stopniu to obrazuje.
Marta: Ich muzyka niesie przesłanie i trzeba coś w życiu przeżyć, żeby dogłębnie zrozumieć jej sens. Piosenki z każdej płyty wpisują się w dany moment w życiu człowieka i to jest piękne.
Monika: Ich teksty są pisane od serca, są prawdziwe, życiowe, po prostu docierają tam, gdzie powinny. No i to brzmienie!
Anita: Cenię przede wszystkim za genialną muzykę i teksty utworów, które nieraz można odnieść do swojego życia. Jest to zespół fajnych osobowości, widocznie pochłoniętych tym, co robią, które razem mogą „wyczarować” coś naprawdę, naprawdę dobrego.
Febliki: Za teksty za każdym razem odnajduję coś nowego w utworze, którego słuchałam sto razy. To zadziwiające, że to tak na mnie działa. Za muzykę przy której zamkniesz oczy i wkraczasz w inny świat. I cenię za samych członków zespołu, ich osobowości, czasem za te ironiczne komentarze na facebooku i nie tylko! Po koncercie zawsze starają się znaleźć czas na zdjęcie, autograf czy krótką (lub nie 😜) rozmowę. To happysad pomógł mi przejść wiele złych chwil i za to jestem bardzo wdzięczna.

Jak zachęcisz osobę, która nie zna zespołu do przesłuchania choć jednego albumu?
Ania: Wbrew pozorom nie jest łatwo przekonać ludzi, że coś może być naprawdę fajne. U mnie kilka razy sprawdził się sposób, w jaki o czymś opowiadam. Kiedy dana osoba widzi, jak mówię np. o koncercie i jakie emocje mi wtedy towarzyszą, to zaczyna ich to interesować. Zawsze można też wykorzystać sposób mojej przyjaciółki, która próbowała mnie kiedyś zachęcić do obejrzenia pewnego serialu. Powiedziała mi wtedy: „Obejrzyj chociaż dwa odcinki. Jeżeli potem stwierdzisz, że kompletnie ci się to nie podoba, to dam ci spokój”. Po dwóch odcinkach wkręciłam się na maxa i do dzisiaj jestem wdzięczna mojej przyjaciółce za jej upór.
Marta: Ta muzyka pozwala się zastanowić nad życiem i pobudzić do myślenia.
Monika: Spróbuj, nie będziesz żałować.
Anita: Starałabym się zwrócić jej uwagę nie tylko na całokształt poszczególnych piosenek, ale na poszczególne ich warstwy tj. na początku teksty, które może czasem dziwne i niezrozumiałe, dają mimo wszystko głęboki przekaz; potem na oprawę muzyczną, która zaraża emocjami.
Febliki: Już jedną zachęciłam i jestem z tego powodu bardzo dumna, bo polubiła to! Po prostu trzeba dać im szansę, może nie zakochasz się w tej muzyce od razu (jak ja), ale potem możesz przepaść na zawsze (też ja 😁).


Jakie uczucia towarzyszyły Ci podczas pierwszego koncertu?
Ania: Tutaj teoretycznie powinna paść odpowiedź, że było fantastycznie, najlepszy dzień mojego życia i nigdy go nie zapomnę. Cóż, prawda jest troszeczkę inna. Na pierwszy koncert namówiła mnie przyjaciółka, a dla mnie wtedy zdecydowanym nr 1 był inny zespół. Trochę pechowo się złożyło, że koncerty happysadu i tego drugiego zespołu były grane w tym samym miejscu dzień po dniu. Początkowo nie mogłam się przez to skupić, bo zamiast Kuby i spółki w głowie miałam obraz zupełnie innego składu na tej scenie. Ale pamiętam reakcje ludzi, którzy mnie wtedy otaczali. Byli tak zafascynowani tą muzyką, że w końcu i mi udzieliła się ta atmosfera. Także sam koncert wspominam miło, ale nie był on tym najlepszym. Pamiętam jeszcze pierwsze autografy i zdjęcia z chłopakami. Byłam tak zestresowana obecnością Kuby, że ewakuacja była jednak dość szybka. 😜 Teraz, z perspektywy czasu i ilości spotkań mnie to bawi, ale cóż, moje początki z czymkolwiek zawsze wyglądały podobnie.
Marta: Niesamowite emocje i ciarki.
Monika: Byłam wtedy bardziej oszołomiona demoralizacją studentów na juwenaliach. 😆 Ale koncert był fajny, przynajmniej dla mnie! No bo pierwszy. Tylko niewiele widziałam... Ale ile słyszałam!
Anita: Na pewno było to niedowierzanie, że jestem na koncercie zespołu, który tak bardzo lubię i szanuję. Możliwość usłyszenia tego wszystkiego na żywo dała jeszcze więcej do myślenia na temat zespołu. Bycie na koncercie sprawia, że odtwarzając kolejne utwory w zaciszu domowym, nie myślimy już tylko o samej muzyce, ale też o artystach tworzących zespół, o emocjach jakich dostarczają ludziom na koncertach. A happysad na pewno dostarcza ich mnóstwo. Wystarczy zaobserwować zachowanie muzyków w czasie koncertu, żeby stwierdzić, że są w tej muzyce na 100%.
Febliki: Byłam szczęśliwa i smutna zarazem! Trochę rollercoaster. Szczęśliwa, bo w końcu mogę usłyszeć ich na żywo, poczuć tę energię, trochę jej wziąć dla siebie. Smutna, bo to był niełatwy czas w moim życiu i słowa przepływały przeze mnie, docierały mocniej niż zwykle.

Czy odkąd ich poznałaś, Twoje życie zmieniło się w jakiś sposób?
Ania: Kiedy w moim życiu nastąpiły ogromne zmiany, był przy mnie wtedy inny zespół. Później, kiedy zastąpił ich happysad (wprawdzie na stosunkowo niedługo, teraz oba zespoły są na równi), byłam już w całkiem dużym stopniu ukształtowana, jeżeli chodzi o charakter i osobowość. Nie zrobili może rewolucji w moim życiu, ale na pewno dokładali i wciąż dokładają swoją cegiełkę do sposobu, w jaki obecnie patrzę na świat, do kształtowania moich poglądów i opinii. Powiedziałabym nawet, że może nie tyle zmienili moje życie, ale na pewno obecność ich i ich muzyki bardzo mi pomogła, zwłaszcza w tych trudnych momentach.
Marta: Zaczęłam myśleć i czuję, że w pewnym sensie zmienił się mój światopogląd, dostrzegam właściwe ułożenie priorytetów, do wielu rzeczy dojrzałam i wciąż dojrzewam do innych. Potrafię zastanawiać się nad ukrytymi sensami.
Monika: Nie wiem czy życie, ale na pewno spojrzenie na muzykę i kilka innych spraw.
Anita: Na pewno za sprawą happysadu zaczęłam na nowo wierzyć w polską muzykę i polskich wykonawców. Chłopaki potwierdzają, że mimo tak wielu piosenek i albumów na swoim koncie są w stanie tworzyć jeszcze lepszą muzykę.
Febliki: Poznałam fajnych ludzi, z którymi mogę chodzić na koncerty.😊A na tych koncertach poznałam inne zespoły, które bardzo polubiłam. Ale myślę, że przede wszystkim patrzę na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. Nie tylko dzięki samej muzyce. Jestem niesamowicie zadowolona, że mogłam poznać ich troszkę bliżej, chwilę porozmawiać i zobaczyć jakimi są fajnymi ludźmi w rzeczywistości, nie tylko na scenie. Ta możliwość chyba najbardziej na mnie wpłynęła.


Co chciałabyś powiedzieć członkom zespołu?
Ania: Należę do grona szczęśliwców, którzy mieli już okazję porozmawiać  z chłopakami i po kilku rozmowach z nimi wiem też, że to pytanie i odpowiedź na nie mogłoby być niekończącym się tematem-rzeką.😀 Inna sprawa, że w sporej mierze byłyby to wypowiedzi dość osobiste. Ale żeby jakoś odpowiedzieć wprawdzie banalnie, ale zawsze powiedziałabym chłopakom, że robią genialną muzykę; że miałam szczęście, że spotkałam ich na swojej drodze; że podziwiam ich za świetny kontakt z fanami. I że dziękuję im za to, że są, tak po prostu.
Marta: Róbcie dalej swoje, bo to pomaga innym spróbować zrozumieć samych siebie i zastanowić się nad swoim miejscem, swoim życiem, emocjami.
Monika: Kuba? To moja dłoń. Tym razem Cię nie odrzuca. Cześć! 😅 A na serio tooo twórzcie taką muzykę jak najdłużej!
Anita: Żeby dalej się rozwijali, dalej pisali kolejne genialne utwory i nigdy nie zmieniali się pod względem osobowości. „Nic nie zmieniać... Tak jak jest, jest dobrze.” 😉
Febliki: Zawsze chcę dużo powiedzieć, ale nie zawsze znajduję na to odpowiednie słowa. A czasem nigdy nie ma odpowiednich. Może lepiej usiąść, posłuchać... albo przytulić? 😉

A ty, dlaczego słuchasz happysadu?
febliki

Komentarze

  1. Nie słucham tego zespołu :( Znam jednak osobę, która bardzo go lubi, więc chyba - z czystej przyzwoitości - powinnam przesłuchać kilka ich piosenek ;)

    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, jeśli któraś z nich Ci się spodoba ;)

      Usuń
  2. Może nie jestem wielką fanką, ale czasem lubię posłuchać. Najbardziej właśnie lubię Taką wodą być :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako młoda dziewczyna bardzo lubiłam happysad. Zaczęłam z pewnością od Długiej drogi w dół i długo długo długo słuchałam tego kawałka na okrągło. Potem doszło z pamiętnika młodej zielarki, styrana, piękna. Łatwo chyba stwierdzić, że miałam wtedy dość depresyjny gust? :D Z czasów licealnych już to pamiętam moją fascynację W piwnicy u dziadka, made in china, lęki i fobie, zapętlałam też Taką wodą być. Na koncertach byłam dwóch, może trzech, ale najlepiej mi się słuchało ich w łóżku, we własnym domu.

    Powiem więcej, happysad był wówczas jednym z nielicznych zespołów, które nie wpisywały się w mój kanon muzyki akceptowalnej, a mimo to mi się podobali. Byłam reprezentantką nieco innej subkultury :D

    Świetny i zapewne bardzo pracochłonny post, świetne historie!
    (na pewno nie są made in china)


    Pozdrawiam serdecznie!
    Cass z Cozy Universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo ♥ Uwielbiam takie długie komentarze! Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, będzie mi bardzo miło! ♥